„Karkonosze: Kamień Waloński w Przesiece, Wodospad Podgórnej i Kaskada Myi, Siruwia – Ogród Japoński oraz wystawa poświęcona samurajom i Stawy Podgórzyńskie”
Latem
wybrałam się do Przesieki w Karkonoszach. Jest ona jedną z najwyżej położonych wsi w polskiej części tych gór (480-700 m n.p.m.) i leży niedaleko Jeleniej Góry (Cieplic). Znajduje się tu kilka ciekawych
atrakcji, w tym dwa wodospady – Wodospad Podgórnej i Kaskada Myi, a także Kamień
Waloński - z tajemniczymi znakami, wyrytymi na nim przed wiekami przez Walończyków oraz jedna z nowszych atrakcji, czyli przepiękny Ogród Japoński
„Siruwia”, w którym także możemy obejrzeć wystawę poświęconą samurajom. Na
koniec tego dnia obejrzałam jeszcze niezwykle urokliwe i nastrojowe Stawy
Podgórzyńskie, znajdujące się kilka kilometrów niżej…
Wycieczkę
rozpoczęłam koło Kamienia Walońskiego w Przesiece, dokąd przyjechałam autobusem
miejskim z Jeleniej Góry. Kilka metrów od drogi stoi już duża grupa skał, czyli
Kamień Waloński. Walonowie/Walończycy przybyli w Karkonosze już w XII wieku, z
Walonii, krainy położonej na pograniczu Belgii i Francji, i specjalizowali się w poszukiwaniach oraz pozyskiwaniu złota, srebra bądź kamieni szlachetnych. Bywali zatrudniani przez możnowładców z Europy Środkowej, w celu odnalezienia
ukrytych złóż. W wiekach późniejszych Walonami nazywano już wszystkich
poszukiwaczy złota, srebra i kamieni szlachetnych. Aby oznaczać drogę do
miejsca bądź miejsce występowania jakiegoś kruszcu, Walonowie ryli na drzewach
oraz na skałach tajemnicze, jedynie dla nich rozpoznawalne znaki. Kamień
Waloński w Przesiece został wymieniony w XV wieku w Księgach Walońskich jako
ważny punkt orientacyjny. Do dziś zachowały się dwie takie księgi, obie z XV
wieku, w tych niewielkich notatnikach Walonowie często za pomocą szyfru lub
tajemniczych symboli umieszczali cenne informacje o ważnych dla nich miejscach.
Dziś można je określić jako pierwsze przewodniki, jedyne w swoim rodzaju, po
Karkonoszach i po Górach Izerskich.
Walonowie
byli bardzo religijni, ich patronami był św. Krzysztof i św. Wawrzyniec, przed
wyruszeniem w góry odmawiali modlitwy, a jednocześnie wierzyli mocno w magię i
moc tajnych zaklęć, które także wypowiadali przed wyjściem na poszukiwanie
skarbów gór. Ubierali się na czerwono i nosili czapki lub kapelusze. Swoje
tajemnice, zgodnie z kodeksem honorowym, który wyznawali, mogli przekazywać
jedynie innym Walonom. Miejscem spotkań na Śląsku, w którym wymieniali się
cennymi informacjami, był dzisiejszy Plac Solny, we Wrocławiu. Posiadali oni
sporą wiedzę z zakresu geografii, geologii, a nawet zielarstwa. Ich działalność
nasiliła się na Śląsku w XIV i XV wieku, a jej schyłek nastąpił w czasie wojny
trzydziestoletniej. W XVII wieku na szczycie Śnieżki powstała kaplica ku czci
św. Wawrzyńca – patrona Walończyków. Prawdopodobnie aż do kresu ich
działalności, w Karkonoszach wydobyto trzy tony złota.
W
Przesiece, na Kamieniu Walońskim znakami wyrytymi przez Walonów są dłoń i krzyż łaciński. Oprócz tego na tym samym głazie, zobaczymy dużą, tajemniczą wnękę o kształcie łudząco przypominającym
ludzką postać. Dawniej zastanawiano się czy może to być np. wyrzeźbiona w
czasach pogańskich misa ofiarna, związana
z jakimś pradawnym kultem, lecz dziś już wiadomo, że wnęka ta to tzw. dwa
połączone kociołki wietrzeniowe, które powstały w wyniku wietrzenia granitowej
skały. Są zatem całkowitym dziełem natury. Jeśli do tych wszystkich
tajemniczych opowieści dodać fakt, że gdy podeszłam do Kamienia Walońskiego,
ujrzałam na nim siedzącego całkowicie czarnego kota, który natychmiast zaczął
przyjaźnie miauczeć i dumnym krokiem podszedł do mnie, mrucząc, aby po chwili
zniknąć niepostrzeżenie i równie tajemniczo jak się zjawił, w zaroślach, można chyba
zrozumieć jaką mistyczną aurą natchnione wydało mi się to niespotykane miejsceJ Niestety kot
uniknął uwiecznienia go na fotografii...
Kamień Waloński w Przesiece...
Wnęka w kształcie ludzkiej postaci...
Na tym kamieniu jest ryt krzyża i dłoni...
"Złoty Widok"...
Po chwili już weszłam w las...
Po kilku minutach byłam już przy pierwszych
kaskadach na potoku Podgórna...
kaskadach na potoku Podgórna...
Kaskady położone najwyżej...
Wodospad Podgórnej...
Mostek i wiata...
Z mostku można podziwiać 10-metrowy Wodospad Podgórnej...
Potok Podgórna...
Zielonym szlakiem poszłam dalej w stronę Kaskady Myi...
Kolejne kaskady na potoku Podgórna...
Letnie kwiaty i rusałka pawik...
Z asfaltowej dróżki skręciłam w las, na zielony szlak...
Jedna z Kaskad Myi...
Niewiele dalej był już Ogród Japoński Siruwia...
Który o tej porze roku był cały zielony...
Nieopodal dwóch wodospadów wznosi się drewniany most...
Letnie kwiaty...
Wystawa poświęcona samurajom - miecze...
Zbroje samurajów...
Asfaltową dróżką zeszłam w dół
do drogi asfaltowej w Przesiece...
Po drodze mijając wiejskie, górskie domy...
Aż doszłam do Podgórzyna...
Gdzie zobaczyłam jeszcze pomnik - tramwaj...
Molo restauracji "Aquakultura"...
Stawy Podgórzyńskie z Karkonoszami w tle...
Śnieżka...
Potem przeszłam się groblą wzdłuż
brzegu Stawów Podgórzyńskich...
A w tle wciąż widać było Karkonosze...
Było to bardzo malownicze miejsce:)
Warto
dodać, że w Szklarskiej Porębie znajduje się Chata Walońska, siedziba Sudeckiego
Towarzystwa Walońskiego, które funkcjonuje od 1999 roku.
Gdy
obejrzałam Kamień Waloński, poszłam zielonym szlakiem w stronę Borowic, jak
wskazywał drogowskaz, skręcający nieopodal kamienia Walońskiego, w boczną
drogę. Już po kilkudziesięciu metrach byłam w miejscu, znanym jako „Złoty
Widok”, z którego roztacza się przepiękny widok na Karkonosze. Niestety z rana
góry były słabo widoczne, bo pod słońce.
Poszłam
dalej ścieżką prosto w dół, między domami, i po chwili już weszłam w las, a za
chwilę, żółty szlak (który szedł dotąd razem z zielonym) poszedł dalej prosto do
Borowic (około 45 minut), zaś ja skręciłam w lewo, zielonym szlakiem, aby po
chwili znaleźć się przy Wodospadzie Podgórnej. Podgórna to karkonoski potok,
który w tym miejscu tworzy kilka kaskad, z czego największa jest nazywana Wodospadem
Podgórnej. Wodospad ma 10 m wysokości i jest trzecim najwyższym wodospadem w
polskiej części Karkonoszy. Pod wodospadem jest ustawiony mostek i wiata dla
turystów. Warto dodać, że zimą lubią się tu kąpać morsy z Przesieckiego Klubu Morsów.
Poszłam dalej zielonym szlakiem wzdłuż potoku Podgórna, po drodze mijając jeszcze raz większe, głośno szumiące kaskady. Później doszłam do asfaltowej drogi, skręciłam w prawo, potem według drogowskazu w lewo - do Kaskady Myi, w leśną ścieżkę, i po kilku minutach byłam już przy pierwszych progach nazywanych Kaskadą Myi. Kaskada Myi są to trzy progi skalne, położone co kilkadziesiąt metrów. Najwyższy z nich ma 5 metrów wysokości i jest czwartym najwyższym wodospadem w polskich Karkonoszach. Z braku czasu zobaczyłam jedynie najbliższy próg skalny. Gdybym poszła jeszcze dalej (nie prowadzi tędy żaden szlak), to zobaczyłabym 5-metrowy wodospad. Tego dnia jednak, kaskada Myi była prawie wyschnięta, co widać na moim zdjęciu.
Warto dodać, że dużo wyżej, przy Szwedzkich Skałach, są Kaskady Myi, położone na wysokości 880 m n.p.m. Są one ciągiem kilku niewielkich wodospadów.
Następnie poszłam w stronę Ogrodu Japońskiego w Przesiece. Po paru minutach już byłam na miejscu. Jest to bardzo duży ogród, zapewne jedną z najlepszych pór roku do odwiedzenia go, byłaby złota polska jesień. Gdy byłam tu w sierpniu, nie było zbyt kolorowo, lecz bardziej zielono. W Siruwii możemy oglądać też np. dwa wodospady z krytego mostu, mnóstwo tutaj jest też wąskich i krętych, poukrywanych między bujnymi krzewami ścieżek i równie dobrze ukrytych pośród nich ławek. Pod koniec zwiedzania Ogrodu, zaszłam jeszcze na wyjątkową wystawę w budynku, poświęconą samurajom. Tytuł stałej wystawy brzmi „Samuraj – rycerz dawnej Japonii” i możemy podziwiać na niej przede wszystkim liczne zbroje samurajów oraz np. miecze, które samurajowie nosili przy sobie. Niektóre zbroje są kopiami, zaś inne oryginałami. O samurajach, którzy rządzili nieprzerwanie Japonią od X-XIX wieku, opowiada tu szczegółowo pan przewodnik.
Poszłam dalej zielonym szlakiem wzdłuż potoku Podgórna, po drodze mijając jeszcze raz większe, głośno szumiące kaskady. Później doszłam do asfaltowej drogi, skręciłam w prawo, potem według drogowskazu w lewo - do Kaskady Myi, w leśną ścieżkę, i po kilku minutach byłam już przy pierwszych progach nazywanych Kaskadą Myi. Kaskada Myi są to trzy progi skalne, położone co kilkadziesiąt metrów. Najwyższy z nich ma 5 metrów wysokości i jest czwartym najwyższym wodospadem w polskich Karkonoszach. Z braku czasu zobaczyłam jedynie najbliższy próg skalny. Gdybym poszła jeszcze dalej (nie prowadzi tędy żaden szlak), to zobaczyłabym 5-metrowy wodospad. Tego dnia jednak, kaskada Myi była prawie wyschnięta, co widać na moim zdjęciu.
Warto dodać, że dużo wyżej, przy Szwedzkich Skałach, są Kaskady Myi, położone na wysokości 880 m n.p.m. Są one ciągiem kilku niewielkich wodospadów.
Następnie poszłam w stronę Ogrodu Japońskiego w Przesiece. Po paru minutach już byłam na miejscu. Jest to bardzo duży ogród, zapewne jedną z najlepszych pór roku do odwiedzenia go, byłaby złota polska jesień. Gdy byłam tu w sierpniu, nie było zbyt kolorowo, lecz bardziej zielono. W Siruwii możemy oglądać też np. dwa wodospady z krytego mostu, mnóstwo tutaj jest też wąskich i krętych, poukrywanych między bujnymi krzewami ścieżek i równie dobrze ukrytych pośród nich ławek. Pod koniec zwiedzania Ogrodu, zaszłam jeszcze na wyjątkową wystawę w budynku, poświęconą samurajom. Tytuł stałej wystawy brzmi „Samuraj – rycerz dawnej Japonii” i możemy podziwiać na niej przede wszystkim liczne zbroje samurajów oraz np. miecze, które samurajowie nosili przy sobie. Niektóre zbroje są kopiami, zaś inne oryginałami. O samurajach, którzy rządzili nieprzerwanie Japonią od X-XIX wieku, opowiada tu szczegółowo pan przewodnik.
Stąd
już pozostało mi tylko zejście asfaltową dróżką do głównej drogi w Przesiece
(którą jechałam rano autobusem), a dalej spacer w stronę przystanku w
Podgórzynie. Ten przystanek autobusowy znajduje się w miejscu, gdzie stoi
pomnik, którym jest stary tramwaj. A tramwaj ten jest ustawiony w miejscu,
w którym do 1964 roku funkcjonował ostatni przystanek linii tramwajowej z
Cieplic do Podgórzyna. Linię tę uruchomiono w 1914 roku, aby ułatwić turystom
dostęp do gór. Niestety nigdy później żaden tramwaj tędy już nie przejechał,
gdyż tramwaje zastąpiono autobusami…
Wysiadłam
kilka przystanków bliżej Jeleniej Góry, aby zobaczyć Stawy Podgórzyńskie.
Miejsce to oczarowało mnie, Stawy na tle Śnieżki czy Śnieżnych Kotłów, w blasku połyskującego na wodzie południowego słońca, wyglądały
przepięknie. Zobaczyłam tu restaurację "Aquakultura” ze stolikami ustawionymi na
molo, a potem przeszłam się groblą w stronę Jeleniej Góry. Są to oczywiście
stawy rybne, hodowlane. Zostały one założone przez cystersów z pobliskich
Cieplic w XV wieku. Gdy obejrzałam to piękne miejsce, zostało już tego
dnia tylko zwiedzanie Cieplic, uzdrowiska, od pewnego czasu włączonego w granice
miasta Jeleniej Góry, które opiszę już w następnym artykuleJ
Ania.
Komentarze
Pozdrawiam.
Ten ogród japoński w Przesiece to nader egzotyczne przedsięwzięcie, choć przyznam że ładnie to wygląda. Osobiście wolałbym jednak zobaczyć tam coś, bardziej odwołującego się do historii regionu.
Pozdrowienia.