"Dni Słowian i Kultury Dawnej pod Ślężą, w Sobótce, Dolny Śląsk"

W dniach 5-7 lipca 2019 w Sobótce odbyły się Dni Słowian i Kultury Dawnej. Miałam w nich okazję uwziąć udział w sobotę, czyli drugiego dnia. Całe wydarzenie miało miejsce wokół "Schroniska Pod Wieżycą", gdzie można dojść żółtym szlakiem od PKS-u w Sobótce. Żółty szlak dalej wiedzie przez Wieżycę, na Ślężę. 

Tego dnia na łące koło schroniska był rozłożony obóz, w którym stały kramy ze słowiańskimi wyrobami, ozdobami/biżuterią słowiańską lub Wikingów, książkami o czasach Słowian, piwem, sokami i kuchnią polową, i innymi. Niżej, w głębi stała druga część obozu, czyli namioty mieszkalne. 

Starożytna rzeźba kultowa Mnich, 
po drodze do Schroniska Pod Wieżycą...

Obozowisko z kramami...


Biżuteria...



Namioty mieszkalne...

Scena i wykład o wierzeniach pradawnych ludów...

Browar Wieżyca...
Jest ozdobiony krasnalami i misiem ze szczytu Ślęży...





Paprociowi Starcy...
Bolesław Chrobry...

Piotr Włostowic...
Strzeż...

Światowid (Świętowit)...

Gozdnica i rudy kot...
Schronisko pod Wieżycą...
Drewniane rzeźby przed schroniskiem...
Panna z Rybą...


W słowiańskim obozowisku...

Można było też postrzelać sobie z łuku...

Przedstawienie w wykonaniu Jawi, 
o dawnych wierzeniach Słowian...











Wkrótce zaczęły się pojedynki wojów, w parach...



















Przy samym schronisku była też scena, na której wkrótce rozpoczął się wykład na temat wierzeń religijnych na ziemiach polskich na przełomie epoki brązu i żelaza. Później można było jeszcze posłuchać drugiego wykładu na temat pszczół, a w międzyczasie, na łące, poniżej, rozpoczęło się przedstawienie w wykonaniu Stowarzyszenia Krzewienia Kultury Słowiańskiej Jawia na temat dawnych wierzeń Słowian. Gdy skończyła się ta inscenizacja, rozpoczęły się walki w parach wojowników, którzy przybyli na ten turniej.

A przed "Schroniskiem Pod Wieżycą" zobaczyłam nowo ustawione, drewniane rzeźby, np. Panna z Rybą, która była przystrojona w wieniec z kwiatów, a oryginalna, kamienna starożytna rzeźba kultowa Panny z Rybą stoi wraz z drugą taką rzeźbą - Niedźwiedziem, przy żółtym szlaku w klatce, w połowie drogi na Ślężę. 

Był też Światowid (Świętowit), czyli najpotężniejszy bóg Słowian, pan niebios, który naraz mógł patrzeć na wszystkie cztery strony świata, był też władny zmienić wyroki Doli, bywał dobrotliwy dając urodzajne plony lub srogi, gdy przynosił wojnę. 

Możemy obejrzeć tu też Paprociowych Starców, czyli troje pradawnych Ślężańskich wróżów, z którymi wiąże się legenda, przytoczona na napisie obok rzeźb, zaś autorem tej bajędy Ślężańskiej jest Andrzej Kociński. Mówi ona o tym, co się działo w pradawnych czasach na Ślęży w Noc Kupały, ludzie poszukiwali tu wtedy kwiatu paproci, który miał im przynieść bogactwo (złoto). Paprociowi Starcy ujawniali się w tą noc na Ślęży, lecz ludzie najczęściej ich omijali lub odganiali, zajęci szukaniem kwiatu paproci. Lecz Paprociowi Starcy nie na darmo ukazywali się tej nocy, chcieli bowiem ofiarować trzy cenniejsze skarby, komuś kto w Noc Kupały nie szuka bogactwa, lecz z czystym sercem wejdzie na szczyt Ślęży. Jeśli spotkają takiego człowieka dadzą mu: najstarszy Um - wiedzę wszechrzeczy, dobrotliwa Milka dobroć serca i życzliwość ludzi, a czcigodny Przemysł mądrość i przemyślność w działaniu.

Zobaczymy też drewnianą rzeźbę Strzeża, który w pradawnych czasach strzegł Źródła Żywej Wody pod szczytem Ślęży, które leczyło choroby, a nawet wskrzeszało zmarłych. Jednak Strzeż pilnował, aby ze źródła mogli pić wodę tylko ludzie o czystym sercu, czasami też wysłuchiwał ich problemów i dawał im mądre rady. Jednak pewnego razu scytyjski wódz postanowił zdobyć górę i źródło, aby stać się nieśmiertelny i zdobyć władzę nad światem. Gdy wdrapał się na górę wraz ze swym wojskiem i przekroczył święte, kamienne kręgi, zaatakował Strzeża, stojącego przy Źródle Żywej Wody, mieczem, jednak bezskutecznie, gdyż Strzeż z biegiem lat stał się nieśmiertelny, gdyż ciągle pił wodę ze Źródła Żywej Wody. Strzeż prędko sprawił, że jedno źródło zamieniło się 12 źródełek, i kazał szukać wodzowi Scytów tego właściwego. Wódz wypił wodę ze wszystkich dwunastu, ale żadne nie dało mu nieśmiertelności, więc wkrótce opuścił górę Ślężę i te okolice. A Strzeż od tej pory nie strzegł już Źródła, które jak się okazało, ukrył jeszcze gdzie indziej, tylko zniknął w gęstwinie Ślężańskich lasów. Odtąd niekiedy pojawiał się, np. aby pomóc dzieciom, które zagubiły się w Ślężańskim lesie, a także aby z ukrycia strzec świętej góry przed złymi ludźmi. Strzeż podobno lubi siadać na rozgrzanych kamieniach, w słoneczne dni, słuchać śpiewu ptaków i szumu drzew, i wciąż czeka na człowieka o całkiem czystym sercu, któremu chce wskazać miejsce, gdzie bije teraz Źródło Żywej Wody. Tą bajędę również opisał Andrzej Kociński, i możemy ją przeczytać w całości obok rzeźby Strzeża.

Stoją tu też rzeźby przedstawiające Bolesława Chrobrego czy Piotra Włostowica, który był palatynem księcia Bolesława Krzywoustego i komesem śląskim. To on był wyznaczony przez księcia, aby zarządzać tą górą i to właśnie on jako pierwszy ściągnął na tę dotąd całkiem pogańską górę zakon Augustianów z Flandrii w XII wieku, którzy zamieszkali najpierw na szczycie góry - dziś możemy zwiedzać ruiny romańskiego kościółka w podziemiu kościoła NMP z 1852 roku, który wznieśli, zaś później oddał im swoje palatium możnowładcze w Górce, gdzie przenieśli się i urządzili swój kościół i klasztor (dzisiejszy zamek w Sobótce-Górce). Były to początki chrześcijaństwa na Ślęży i w jej okolicy.

Ostatnia bajęda, którą wymienię, również opisana została tutaj przez Andrzeja Kocińskiego, opowiada o Gozdnicy. Dawno temu, pod Ślężą mieszkał Gozdek, który miał dzieci: Gozdniczkę i Gozdnika. Życie było dobre i spokojne, a Gozdniczka najbardziej lubiła zbierać zioła, z których umiała sporządzać lekarstwa na przeróżne choroby. Niestety pewnego dnia dwa rozgniewane bóstwa: Jarowit i Poświst zaczęły staczać ze sobą walkę wokół góry i na niej. Rozpętały one wichury, które powalały nawet najstarsze drzewa na Ślęży, a także domy okolicznych mieszkańców. Wkrótce rozpętały też pożary, które trawiły wszystko na swojej drodze. Wtedy Gozdnik stanął na wzgórzu i wyzwał Jarowita i Pośwista na honorowy pojedynek ze sobą, aby przestali niszczyć Ślężańską ziemię. Natychmiast rozstąpiła się ziemia i wchłonęła Gozdnika na zawsze. Wtedy Gozdniczka również stanęła na wzgórzu i zawołała do Mokoszy, matki Jarowita i Pośwista, aby uspokoiła swoich synów. Wkrótce kataklizmy zniknęły, a ludność zaczęła odbudowywać swoje domostwa. Tylko Gozdniczka już nie wróciła do swego ojca, czasami widywano ją w lesie, jak zbierała zioła, mijało wiele lat, a wciąż widywano Gozdniczkę jako młodą dziewczynę, z upływem wieków, Gozdniczka stała się starą kobietą i wciąż ją widywano na Ślęży, jak zbiera zioła do koszyka, ludzie zaczęli ją nazywać Gozdnicą. Z czasem też ci, którzy ją spotkali, zaczęli ją pytać o potrzebne im zioła, a ona zaczęła ich uczyć jakie to zioła i gdzie można je znaleźć, a także jak z nich przyrządzić odpowiednie lekarstwa. Dziś o Gozdnicy przypomina nam sąsiadująca ze Ślężą góra Gozdnica, dawniej nazywana też Górą Anielską. Podobno Gozdnica czasem lata na rudym kocie nad górą Gozdnicą, by rozpędzić gniewne bóstwa: Jarowita i Pośwista:) 
  
Oprócz tego koło schroniska stoi teraz niewielki budynek o nazwie "Browar Wieżyca", który cały jest pomalowany w urocze krasnale, a nawet ozdobiony malunkiem misia ze szczytu Ślęży. 

Pod koniec dnia opuściłam zatłoczony teren festynu i udałam się w drogę powrotną:)

Ania.

Komentarze

wkraj pisze…
Oglądając ten post uświadomiłem sobie, jak dawno byłem w Sobótce i na Ślęży. Prawdę mówiąc już nic nie pamiętam. Ale przy takiej imprezie chyba już nikt wyżej nie szedł :). Pozdrawiam serdecznie
Ania27 pisze…
wkraj - Najlepiej wybrać się na wiosnę, gdy wszystko znów rozkwitnie:) Tego dnia większość ludzi rzeczywiście chyba była na festynie:)Pozdrowienia!
Beskidnick pisze…
pierwszorzędna impreza. Na pewno można się było wiele nauczyć.

Znajdź hotel, apartament lub dom do wynajęcia

 

Popularne artykuły

„Zima w Adršpašskich Skalach, Czechy”

„Srebrną Drogą na Wielką Sowę”

„Wioska Ślężan i cmentarzysko kurhanowe w Będkowicach sprzed około 1200 lat”

Tajemnicza góra Ślęża

Podróż do Francji - recenzja koncertu Natalii Lubrano w klubie jazzowym Vertigo we Wrocławiu

Pomóż w utrzymaniu naszego bloga :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to