„Wycieczka w Karkonosze: Kopa, Równia pod Śnieżką i schronisko „Śląski Dom”, Obři Důl i Pec pod Snežkou”
Latem
postanowiłam się udać w pewne miejsce w Karkonoszach, które od dawna chciałam
zobaczyć... Na zdjęciach wyglądało wprost bajecznie, i rzeczywiście znalazłam
się tego dnia w jednym z najbardziej malowniczych i przepięknych miejsc, jakie
widziałam w życiu – był to Obři Důl, w czeskich Karkonoszach wschodnich.
Obři
Důl to po polsku Olbrzymia Jama lub Olbrzymia Kopalnia, aby do niej dotrzeć z
polskiej strony, wjechałam wyciągiem krzesełkowym z Karpacza na Kopę (1378 m
n.p.m.), skąd prowadzi szlak do schroniska „Śląski Dom” na Równi pod Śnieżką.
Większość turystów najczęściej kieruje się stąd na pobliską Śnieżkę (1603 m
n.p.m.) - ok.45 minut podejścia, zaś ja ominęłam tym razem królową Karkonoszy i
koło ”Śląskiego Domu” (gdzie biegnie też granica polsko-czeska) od razu
skierowałam się w dół na czeską stronę Karkonoszy. Moja trasa, czyli niebieski
szlak, od tej pory schodził już cały czas w dół, aż do miasta Pec pod Snežkou.
Idąc tą kamienistą ścieżką najpierw weszłam w Upską Jamę – położoną wyżej, po
prawej wciąż mijając Studnični Horę (1554 m n.p.m.), która jest trzecim
najwyższym szczytem Karkonoszy. Niżej weszłam w las i gdzieś tu zaczął się już
Obři Důl.
W
pewnym momencie las nagle się skończył i wyszłam nagle na piękną, zieloną
polanę, położoną w dolinie, pomiędzy górami Studnični Horą po prawej i Ružovą
Horą (1390 m n.p.m.) po lewej, a w miejscu tym stoi murowana kapliczka, w
której zamiast ozdobionego jakąś figurą lub obrazem któregoś świętego, ołtarza, zobaczyłam powieszone stare zdjęcia,
pokazujące straszną katastrofę, która nawiedziła Obři Důl 29 lipca 1897 roku. Tego
dnia wielkie ulewy spowodowały lawinę błotno-kamienną, która zabiła tu siedem
osób. Ulewa i lawiny dotknęły też inne pobliskie miejscowości, co widać na zdjęciach umieszczonych w kapliczce, np. jedno ze zdjęć pokazuje lawinę we wsi Marsov, nieopodal Peca pod Śnieżką...
Wełnianka...
Drogowskaz koło "Śląskiego Domu"...
Mój niebieski szlak...
"Śląski Dom"...
Studnični Hora...
W dole znajduje się Obři Důl...
Po prawej wciąż mijałam Studnični Horę...
Oraz Upską Jamę...
Leśne źródło...
Ławki w Obřim Dole...
Kapliczka upamiętniająca tragiczne wydarzenia w Obřim Dole...
Zdjęcia powodzi i lawiny w 1897 roku, wewnątrz kapliczki...
Zdjęcia z kapliczki, powódź i lawina dotknęły nie tylko Obři Dul,
ale też okoliczne miejscowości...
Dawny mieszkaniec Karkonoszy...
Rzeka Upa...
Tablica informacyjna...
Ławki i kapliczka w Obřim Dole...
Lamy alpaki i inne zwierzątka...
„Bouda pod Snežkou”...
Z lewej strony to Duch Gór - Karkonosz...
„Bouda pod Snežkou” - wewnątrz...
Kolejne malownicze widoki w Obřim Dole...
Rzeka Upa...
Drogowskaz do Modrego Dolu...
Początek żółtego szlaku, do Modrego Dolu,
prowadzi przez torfowisko...
„Bouda v Obřim Dole”...
Wewnątrz „Boudy v Obřim Dole”...
Sygnaturka z dzwonkiem...
Druga kapliczka...
Stary dom...
Pensjonat "Betyna" (z restauracją) i wyżej
"Bouda Mama" w Pecu pod Snežkou...
"Bouda Mama" w Pecu pod Snežkou...
Kaskady na rzece Upie...
Dolna stacja wyciągu gondolowego na Ružovą Horę...
Za tym mostem znajduje się ścieżka dla pieszych,
biegnąca od dolnej stacji wyciągu aż do centrum Peca,
cały czas wzdłuż rzeki Upy, omija ona
zatłoczoną autami ulicę-parking...
A odległość od mostu do centrum Peca wynosi 1,5 km...
Idąc ścieżką w stronę centrum Peca...
Wkrótce doszłam do jeziora, w którym można się kąpać...
Jezioro w Pecu pod Snežkou...
Pec pod Snežkou...
W Pecu pod Snežkou znajdziemy mnóstwo restauracji:)
Restauracja "Na Peci", z zewnątrz i wewnątrz...
Obři
Důl oznacza Olbrzymią Kopalnię, gdyż już w średniowieczu istniały tu kopalnie wydrążone w
zboczach góry Śnieżki, w których wydobywano miedź, żelazo i arsen, a także
kamienie szlachetne. Dziś fragment podziemnych korytarzy, czyli „Kopalnię
Kovarną” można po wcześniejszym ustaleniu z Centrum Informacji Vesely Vylet w
Pecu pod Snežkou, zwiedzać. Trzeba jednak pamiętać, że panuje tam chłodna
temperatura 7 stopni Celsjusza. Do kopalni tych przylgnęła też w minionych wiekach
legenda, o skarbach Ducha Gór – Karkonosza, miały one się znajdować właśnie we
wnętrzu ŚnieżkiJ
Karkonosz inaczej też zwany Liczyrzepą albo Rzepiórem, od wczesnego średniowiecza wzbudzał strach pośród ludzi, którzy chcieli zapuścić się w Karkonosze. Jak każdy pradawny bożek, pierwotnie stanowił personifikację sił przyrody, zagniewanego ducha, który za byle zniewagę karał burzami, deszczami itp. W minionych wiekach, dopóki w XIX wieku nie przybrał dobrotliwej postaci starca z długą, siwą brodą w kapeluszu i z fajką oraz z kosturem, budził samą grozę. Gdyż dawniej wyobrażano go sobie jako monstrum w zwierzęcej postaci: z korpusem i głową gryfa, rogami jelenia, z nogami capa oraz z ogonem. Okoliczna ludność zapuszczała się podobno wysoko w góry, aby zyskać sobie przychylność tego złego i gniewnego Ducha Gór, składali mu w ofierze czarne koguty. Również Walonowie i laboranci snuli opowieści o nim. Na przykład laboranci, którzy Ducha Gór nazywali Korzennikiem, wierzyli, że zakazane jest poszukiwanie i zrywanie korzenia mandragory, która miała należeć tylko do władcy gór. A każdego, kto zechce jej poszukiwać spotka na pewno zasłużona kara lub jakieś nieszczęście. Siedzibą Ducha gór była oczywiście Śnieżka, a gdzieś nieopodal miał też znajdować się Ogród Ducha Gór, w którym rosły najcenniejsze rośliny i zioła.
Według legendy, Duch Gór pewnego razu ciężko zakochał się w pięknej księżniczce świdnickiej Dobrogniewie, którą porwał. Ponieważ chciał ją uszczęśliwić dał jej magiczną różdżkę, tak by mogła każdą rzepę w Ogrodzie Ducha Gór zmienić w kogo chce. W ten sposób Dobrogniewa wyczarowywała sobie coraz to nowych przyjaciół. Nieszczęśliwa księżniczka tęskniła jednak do swego ukochanego Mieszka, więc postanowiła uciec od Karkonosza. Poprosiła go, aby policzył wszystkie rzepy w swoim Ogrodzie (a było ich tam mnóstwo), zaś sama w tym czasie uciekła do Mieszka. Gdy ludność się o tym dowiedziała, zaczęła przezywać Karkonosza Liczyrzepą.
A wraz z rozwojem turystyki w Karkonoszach, Duch Gór stał się ich popularnym symbolem, bardzo często, również dziś, umieszczanym na widokówkach czy innych lokalnych pamiątkach.
Karkonosz inaczej też zwany Liczyrzepą albo Rzepiórem, od wczesnego średniowiecza wzbudzał strach pośród ludzi, którzy chcieli zapuścić się w Karkonosze. Jak każdy pradawny bożek, pierwotnie stanowił personifikację sił przyrody, zagniewanego ducha, który za byle zniewagę karał burzami, deszczami itp. W minionych wiekach, dopóki w XIX wieku nie przybrał dobrotliwej postaci starca z długą, siwą brodą w kapeluszu i z fajką oraz z kosturem, budził samą grozę. Gdyż dawniej wyobrażano go sobie jako monstrum w zwierzęcej postaci: z korpusem i głową gryfa, rogami jelenia, z nogami capa oraz z ogonem. Okoliczna ludność zapuszczała się podobno wysoko w góry, aby zyskać sobie przychylność tego złego i gniewnego Ducha Gór, składali mu w ofierze czarne koguty. Również Walonowie i laboranci snuli opowieści o nim. Na przykład laboranci, którzy Ducha Gór nazywali Korzennikiem, wierzyli, że zakazane jest poszukiwanie i zrywanie korzenia mandragory, która miała należeć tylko do władcy gór. A każdego, kto zechce jej poszukiwać spotka na pewno zasłużona kara lub jakieś nieszczęście. Siedzibą Ducha gór była oczywiście Śnieżka, a gdzieś nieopodal miał też znajdować się Ogród Ducha Gór, w którym rosły najcenniejsze rośliny i zioła.
Według legendy, Duch Gór pewnego razu ciężko zakochał się w pięknej księżniczce świdnickiej Dobrogniewie, którą porwał. Ponieważ chciał ją uszczęśliwić dał jej magiczną różdżkę, tak by mogła każdą rzepę w Ogrodzie Ducha Gór zmienić w kogo chce. W ten sposób Dobrogniewa wyczarowywała sobie coraz to nowych przyjaciół. Nieszczęśliwa księżniczka tęskniła jednak do swego ukochanego Mieszka, więc postanowiła uciec od Karkonosza. Poprosiła go, aby policzył wszystkie rzepy w swoim Ogrodzie (a było ich tam mnóstwo), zaś sama w tym czasie uciekła do Mieszka. Gdy ludność się o tym dowiedziała, zaczęła przezywać Karkonosza Liczyrzepą.
A wraz z rozwojem turystyki w Karkonoszach, Duch Gór stał się ich popularnym symbolem, bardzo często, również dziś, umieszczanym na widokówkach czy innych lokalnych pamiątkach.
Obok
kapliczki upamiętniającej lawinę i powódź, szumiała spokojnie rzeka Upa, która
swe źródło ma wyżej, na Równi pod Śnieżką, a obok stoją ławki i stoły dla
turystów. Dosłownie 200 m dalej jest już pierwsza restauracja i pensjonat
„Bouda pod Snežkou”, gdzie można w pięknie urządzonym w starym stylu wnętrzu
albo na tarasie zjeść obiad, deser lub napić się czeskiego piwa. Stoi tutaj też budka z pysznymi lodami… A obok
restauracji, na łące pasły się lamy alpaki i koziołkiJ
Podążając
dalej przez Obři Důl, mijałam kolejne malownicze miejsca, drewniane mostki na rzece
Upie, łąki, las, stary dom… W pewnym miejscu odszedł żółty szlak w prawo, w
stronę Modrego Dolu, i tutaj było niewielkie torfowisko… Niżej była już druga
restauracja z miejscami noclegowymi „Bouda v Obřim Dole”. Jest to bardzo ładny,
stary, drewniany budynek, ozdobiony sygnaturką z dzwonkiem.
Niżej
już zaczął się Pec pod Snežkou, z licznymi pensjonatami i drewnianymi domami, a
obok drogi pojawiły się kaskady na rzece Upie. Potem doszłam do dolnej stacji
wyciągu gondolowego na Ružovą Horę (jest to dwuetapowy wyciąg na Śnieżkę, drugi
etap jest z Ružovej Hory na Śnieżkę) i wreszcie znalazłam się już w centrum bardzo popularnej
miejscowości turystycznej w czeskich
Karkonoszach – Pecu pod Snežkou. Znajdziemy tu oczywiście mnóstwo restauracji, pensjonatów, sklepów i ładnych,
drewnianych domów w karkonoskim stylu. Warto polecić niedrogą i dobrą restaurację "Na Peci" ("Za Piecem"), która znajduje się na głównym skrzyżowaniu w Pecu, niedaleko dworca autobusowego. A na zachód od Peca pod
Snežkou leży drugi taki popularny ośrodek turystyczny w Karkonoszach – miasto Špindlerův Mlyn.
Do
Karpacza wróciłam polskim busem, który kursuje trzy razy dziennie w obie strony
na trasie Karpacz – Pec pod SnežkouJ I tutaj
praktycznie moja piesza wycieczka już się zakończyła.
Źródło - www.naszesudety.pl, www.karpacz.net, www.karkonosze.org.pl
Ania.
Ania.
Komentarze