Późnym
latem wybrałam się na wycieczkę do Czech. Tym razem chciałam przejść przez cały skalny
labirynt w Teplickich Skałach, gdyż do tej pory jeszcze mi się to nie udało.
Nie sądziłam, że akurat ten labirynt tak bardzo mi się spodoba. Przyjechałam
czeskim pociągiem od strony miasta Teplice nad Metuji. Pod skałami jest
stacyjka kolejowa Teplice Skaly. Wstęp do skalnego miasta jest oczywiście
płatny, zaś przed wejściem znajdziemy kilka restauracji/barów, gdzie można
zjeść naprawdę smaczny czeski obiad. Na szczęście tego dnia pogoda dopisywała -
było gorąco i słonecznie.
Najpierw
ścieżka wiodła przez las, po ponad pół kilometrze doszłam do skrętu na punkt
widokowy, który znajduje się na skale, na której w średniowieczu stała
drewniana wieża zamku skalnego o nazwie Střmen/Strzemię. Aby dostać się na
platformę widokową, musiałam wejść po stromych schodach (najpierw metalowych, a
potem po drewnianej drabince) na wysoki, skalny szczyt. Było warto, gdyż z góry
roztaczają się przepiękne widoki na okoliczne góry, a także na Teplice nad
Metuji i w drugą stronę, na piaskowcowe, wysokie skały. Drewniany zamek
wzniesiono w XIII wieku na skałach w tym miejscu, najprawdopodobniej zamek
został zniszczony w XV wieku, albo w czasie wojen husyckich lub tuż po nich,
gdy Ślązacy niszczyli również okoliczne zamki, w których ulokowali się
rycerze-rabusie, nie dający żyć w spokoju okolicznym mieszkańcom.
Wejście do Teplickich Skał...
Panorama na Teplice nad Metuji z zamku Strzemię...
Widoki ze szczytu skały na dawnym zamku Strzemię...
Drabinka na taras widokowy na zamku Strzemię...
Tablica upamiętniająca pobyt J.W. Goethego w skalnym mieście...
Nieczynny bufet i skalna brama...
Jedna z 15-tu tablic edukacyjnych...
Wielki Świątynny Rynek...
Brama Spełnionych Marzeń...
I wydrązona w skale kapliczka...
Przedwojenne napisy, w języku niemieckim...
Pod stopami pojawił się lśniący, biały piasek...
Za plecami wyłonił się widok na skalną ścianę...
U góry Zamek Trosky, a na dole Madonna z Dzieciątkiem...
Drogowskaz, w połowie trasy...
Rycina przedstawiająca średniowieczny zamek Strzemię...
W Teplicach nad Metuji...
W Rynku.
Gdy zeszłam
już na dół, poszłam dalej. Po drodze mijałam ciekawe formy skalne o
przeróżnych, baśniowych nazwach, które możemy odczytać z tablic informacyjnych.
Na całej trasie, wiodącej poprzez Teplickie Skały znajdziemy też 15 tablic
informujących nas o ciekawostkach dotyczących skał, roślin i zwierząt, tutaj
występujących. Niebawem natknęłam się jeszcze na dwie pamiątkowe tablice, informujące o
pobycie w skałach J.W.Goethego w 1790 roku oraz królowej Wilhelminy
Holenderskiej z królewną Julianną w 1936 roku. Dalej była już skalna brama z
nieczynnym bufetem obok niej, a potem krzyżówka: w lewo wiódł mój niebieski szlak,
a z na wprost, jak okazało się później wracał mój szlak. Wkrótce doszłam do
Wielkiego Świątynnego Rynku, czyli ogromnego placu, który był otoczony przez
bardzo wysokie skały z obu stron, a środkiem wiodła moja ścieżka. Dalej była
Brama Spełnionych Marzeń, gdzie zobaczyłam oryginalną, bo wykutą w skale płytką
kapliczkę z obrazkami Jezusa Chrystusa, gdzie przechodzący mogli wrzucić
pieniążek na szczęście. Następnie szłam tunelem skalnym, gdzie spotkałam kolejno:
Piłkę Karkonosza, Głowę Psa i Kaptur Kata, aż wyszłam na otwartą przestrzeń. I
znów mój wzrok padł na drogowskazy, tłumaczące nazwy mijanych skał: Świątynne
Ściany, Głowa Czarownicy czy Fala Morska Tsunami. W tym miejscu można było też
zobaczyć stare, poniemieckie napisy naskalne oraz przejść się
wąskim tunelem pośród wysokich skał.
Po chwili
znalazłam się, według mnie, w najładniejszym fragmencie skalnego miasta, gdyż
na dłuższy czas pod nogami pojawił się jasny, delikatny piasek, a i widoki po
chwili zrobiły się niesamowite. Gdy popatrzyłam wstecz, ujrzałam długą, skalną ścianę
i piękną letnią roślinność, iglastą i liściastą. Było po prostu przepięknie.
Ale trzeba było iść dalej, wkrótce minęłam: Psiogłowca z Psem, Skórę Krokodyla,
Zamek Trosky, Odyńca i Psa oraz Madonnę z Dzieciątkiem. Wkrótce doszłam do
skrzyżowania z zielonym szlakiem (ja szłam cały czas niebieskim), który odbijał
w lewo, do wsi Janovičky. Według drogowskazu, mnie pozostało jeszcze 2,5 km do
wyjścia ze skał; byłam zatem w połowie drogi, gdyż cała trasa ma 5 km. Teraz szłam już drewnianym chodnikiem w wąwozie skalnym, po
obu stronach mijając wysokie, majestatyczne skały, np. Wykałaczkę Karkonosza, aby
za chwilę wejść w kolejny skalny tunel. Później było już wspomniane wcześniej
skrzyżowanie, gdzie „zamknęłam koło”. Dalszy powrót pokrył się więc z
początkiem wycieczki, aż doszłam do wyjścia ze skałJ
Dodam jeszcze, że do Teplic nad Metuji można wrócić nie tylko pociągiem lub autobusem, ale także dróżką, która biegnie wzdłuż drogi asfaltowej i możemy tu zobaczyć ciekawy widok na skały, jeśli się odwrócimy za siebie oraz minąć kilka starych, drewnianych chat. My właśnie tak zrobiliśmy, zakańczając wycieczkę już w Teplicach na RynkuJ
Dodam jeszcze, że do Teplic nad Metuji można wrócić nie tylko pociągiem lub autobusem, ale także dróżką, która biegnie wzdłuż drogi asfaltowej i możemy tu zobaczyć ciekawy widok na skały, jeśli się odwrócimy za siebie oraz minąć kilka starych, drewnianych chat. My właśnie tak zrobiliśmy, zakańczając wycieczkę już w Teplicach na RynkuJ
Ania.
Komentarze
Wszystkiego co dobre i piękne na Nowy 2018 rok z serca Ci życzę! :)
Warto też skusić się na rozszerzenie tego wariantu trasy. Przed dojściem na Sibir wejść na szlak zielony i dojść do odbicia na Janovice, po czym znów podążać niebieskim, aż do Wilczego Wąwozu. Poprowadzi nas on dziewiczą i mało znaną częścią Teplickego miasta. Kolejnym interesującym wariantem (choć dłuższym), jest szlak zielony z Teplic aż do wsi Skaly. Można wywinąć tam fajną pętlę, podziwiając min. skałę Lokomotiva, Teplicke udoli i wzniesienie Cap.
Pozdrawiam, życzę wszelkiej pomyślności w 2018 roku i wielu wspaniałych wypadów w plener i nie tylko :)
Również życzę Tobie udanych wypraw w 2018 roku i w ogóle wszystkiego najlepszego!
Pozdrawiam.
Pozdrowienia ze szlaku.
Dziękuję i pozdrawiam :)