Będąc
w niemieckim mieście Görlitz, które graniczy z polskim Zgorzelcem, warto zajść do zoo, które jest położone blisko dworca kolejowego, od którego
można tu dojść piechotą w pięć minut. Jest to bardzo ciekawe zoo, gdyż do niektórych
wybiegów można wchodzić, prawie wszystkie zwierzęta można nakarmić, np. podając
im siano, a niektóre pogłaskać. Ponadto ten ogród zoologiczny dzieli się na kilka enklaw, a w
każdej z nich panuje zupełnie inna atmosfera. Mamy tu np. Wioskę Tybetańską – i
ta zrobiła na mnie największe wrażenie. Możemy w niej podziwiać kopię domu
tybetańskiego, który możemy też zwiedzić wewnątrz. Na dole domu znajdziemy
kuchnię, zaś na piętrze możemy wejść do umeblowanego pokoju, w którym m.in. umieszczono portret Dalajlamy XIV, są tu też łóżka z tybetańską pościelą czyli z futer; pokój ten i
cały dom są niezwykle kolorowe. Na zewnątrz, na piętrze jest taras z wąską
drabinką, która prowadzi na dach. Według napisu, w starych domach w Tybecie, zarówno młodzi jak
i starzy jedynie po takiej drabince mogą dostać się na dach.
Idąc
dalej alejką napotkałyśmy jeszcze więcej pomalowanych z zewnątrz, tybetańskich
budynków, które wewnątrz stanowiły domki dla zwierząt, a wokół były wybiegi dla
zwierząt pochodzących z Tybetu lub z Azji, np. jest tam wybieg z wielbłądami
dwugarbnymi, które można nakarmić sianem i pogłaskać. Wyglądają one na bardzo zadowolone, gdy pozują do zdjęć i chętnie pokazują wtedy swój radosny uśmiech wraz z żółtym uzębieniem:) Chwilę później dwa wielbłądy poszły na spacer z pracownikami ogrodu. Dalej
zobaczyłyśmy jeszcze np. świnie tybetańskie, z których jedna malutka biegała
wszędzie, w tym po alejce, którą szłam. Chwilę później, po alejce przeszedł
dumnie kolorowy paw, nic a nic się mnie nie bojącJ W części azjatyckiej są jeszcze jaki oraz kozły kaszmirskie.
W zoo...
Małpki...
Z tej altany można było obserwować pandy czerwone, niestety,
gdy byłyśmy tu, pochowały się gdzieś...
Wkrótce doszłam do pierwszej enklawy -
Farmy Górnołużyckiej...
Farmy Górnołużyckiej...
Idąc tym korytarzem, spotkałam koziołka, lamę,
świnie, kurczaczki i świnki morskie...
Potem obejrzałyśmy kózki i koziołki,
które właśnie jadły obiad...
Jedna z kóz siedziała nawet na dachu...
Obok obiad jadły osiołki...
Po chwili znalazłyśmy się w Wiosce Tybetańskiej...
Na tarasie domu tybetańskiego - po drugiej
stronie alejki widać wielbłądy dwugarbne...
Wejście do pokoju na piętrze...
W kolorowym pokoju...
Szafa i portret Dalajlamy XIV...
Łóżko z tybetańską pościelą - futrami...
Drabinka prowadząca na dach...
Kuchnia na parterze...
Po chwili byłyśmy już przy wielbłądach...
Które nakarmiłyśmy sianem...
A kilka minut później wielbłądy
poszły na spacer po zoo...
Wielbłądy radośnie uśmiechały się,
pozując chętnie wszystkim do zdjęć:)
W tym samym wybiegu były też jaki...
Poszłyśmy dalej, oglądając Wioskę Tybetańską...
I spotkałyśmy świnie tybetańskie...
Prosiaczek biegał wszędzie, tarzając się radośnie w piasku...
Zaraz potem ujrzałam przechadzającego się pawia...
Oraz inne ptaki na następnym wybiegu...
Wybieg dla wielbłądów i jaków oraz koziołków...
Później były już kangury...
Które stały nieruchomo, bacznie się rozglądając...
Były też sępy...
I koziorożce alpejskie na Stoku Alpejskim...
Tutaj widać Dolinę Łużycką...
I szopy pracze...
Dalej doszłam do bocianów uratowanych z wypadków...
Które miały swe gniazdo postawione na ziemi...
Było ich kilkanaście...
Napisy w trzech językach:)
Następną
enklawą jest Stok Alpejski, gdzie zobaczyłyśmy koziorożce alpejskie, powinny były
być tu także świstaki, ale niestety gdzieś się pochowały. Dalej była już Dolina
Łużycka, z pomostem zawieszonym ponad mokradłami lub łąkami, a potem doszłyśmy do wybiegu,
na którym znajdowały się bociany. Było ich kilkanaście i od razu zorientowałam
się, że dzieje się z nimi coś dziwnego, gdyż siedziały lub chodziły, lecz nie
fruwały, a ich gniazdo stało na ziemi. Wkrótce przeczytałam na napisie (napisy
w zoo są w trzech językach: niemieckim, polskim i angielskim), że są to bociany
uratowane przez ten ogród zoologiczny z różnych wypadków, np. samochodowych. Tutaj
znajdują swój nowy, bezpieczny dom, w którym mogą żyć do końca swych dni.
A
ponad wybiegiem z bocianami, stała na drzewie zawadiacka wiewiórka,
prawdopodobnie dobrowolnie żyjąca w tym zoo, gdyż oczywiście była całkowicie
wolna. Atmosfera w zoo w Görlitz jest bardzo domowa i przyjazna, zarówno dla
zwierząt jak i dla ludzi. Warto tu przyjść zwłaszcza z dziećmi, z pewnością
będą zachwycone. Są tu nawet jakieś gry terenowe dla najmłodszych, ze schowkami
i wskazówkami ukrytymi na drzewach, polegające na szukaniu czegoś w terenie
(wskazówki też są w trzech językach). Jest też wybieg z czerwonymi pandami,
małpkami, kangurami, szopami praczami, sępami, pszczołami, wydrami
euroazjatyckimi, królikami. Jest tu też Górnołużycka Farma ze zwierzętami wiejskimi, czyli wybiegi
oraz wielka stodoła z: koziołkami, świniami, bykami, owcami, lamami, osiołkami i
świnkami morskimi oraz kurczaczkami i wszystkie je można po prostu głaskać oraz
karmić. Z pewnością wizyta w tym zoo może być bardzo przyjemna, gdyż
panuje tu dobra i przyjazna atmosferaJ
Ania.
Komentarze