Tej
jesieni wybrałam się na Ślężę. Pieszą wycieczkę rozpoczęłam przy
średniowiecznym sanktuarium św. Anny, gdzie obejrzałam dwie ciekawe rzeźby.
Pierwszą był romański lew, który został wyrzeźbiony z granitu wydobywanego dawno temu na stokach
Ślęży. Najprawdopodobniej lew, który jest jednym z siedmiu odnalezionych wokół
Ślęży, mógł stanowić ozdobę któregoś z okolicznych kościołów
wczesnośredniowiecznych i pochodzi z XII wieku.
Obok
stoi druga rzeźba, jednak dużo starsza. Jest to tzw. „Grzyb”, czyli starożytna
rzeźba kultowa, z wyrytym znakiem solarnym. Przedstawia ona dolną część
ludzkiej postaci, odzianą w szatę, z utrąconą głową. Podobnie jak pozostałe
cztery starożytne rzeźby kultowe na Ślęży, nie wiadomo dokładnie kiedy
powstała. Może być albo dziełem ludności kultury łużyckiej i pochodzić z wczesnej epoki żelaza – halsztatu (700- 400 r. p.n.e.) lub jest
dziełem Celtów, którzy przybyli na Ślężę z południa, około 400-300 r. p.n.e.
Celtowie zmieszali się z tutejszą ludnością i przejęli sanktuarium ku czci
Słońca na szczycie Ślęży na dłuższy czas. Wszystkie znane rzeźby kultowe były najprawdopodobniej związane z ośrodkiem kultowym na szczycie Ślęży.
Sanktuarium
św. Anny...
Gdy obejrzałam kościół i
rzeźby poszłam do Rynku. Zobaczyłam tu nową kopię Niedźwiadka ze
szczytu Ślęży, a także "od zawsze" istniejący model mapy Masywu Ślęży.
Następnie
obejrzałam kościół gotycki p.w. św. Jakuba, który podobnie jak góra Ślęża
znajduje się na szlaku św. Jakuba, w drodze do Santiago de Compostela. Obok
wejścia do kościoła jest wmurowany kolejny romański lew z XII wieku.
Nieopodal
było już Muzeum Ślężańskie. Mieści się ono w renesansowym budynku dawnego
szpitala, założonego w XVI wieku przez zakon Augustianów. Jak zobaczymy na
tablicy przed wejściem, możemy obejrzeć tu dwie stałe interesujące wystawy:
„Dawne wierzenia” i „Przyroda Masywu Ślęży”. Dzięki pierwszej z nich możemy
dowiedzieć się z tablic informacyjnych wielu ciekawych rzeczy o dawnych ludach
i ich wierzeniach oraz obejrzeć wiele eksponatów, np. kopię figurki Wenus z
Willendorf, czy urnę twarzową z pokrywą z terenu Pomorza albo naczynie grobowe
z symbolami słońca (w kształcie swastyki). Jest też kopia posągu Światowida
znad Zbrucza. Druga wystawa ukazuje nam jakie zwierzęta zamieszkują Masyw Ślęży
(np. puszczyk, myszołów, kuna leśna, nietoperze), a także dowiemy się np. jakie cenne
rośliny kwitną wiosną na Łące Sulistrowickiej, która jest rezerwatem przyrody.
W
podwórzu muzeum jest ciekawe lapidarium, w którym obejrzeć możemy np.
średniowieczny krzyż pokutny i dwa kamienie z wyrytymi znakami
solarnymi.
Muzeum
Ślężańskie…
Na
czerwonym szlaku…
Gdy
weszłam w las, po chwili ujrzałam kapliczkę, którą wzniesiono w XVIII wieku,
gdy nasilił się ruch pielgrzymkowy na Ślężę, do poprzedniego kościoła zbudowanego
w 1701 roku na szczycie góry. Kościół ten spłonął w 1834 roku od uderzenia
pioruna. Dalej był już tylko las, chociaż z tej strony góry wciąż bardziej
zielony niż złocisty.
Na Ślężę wybrałam się tradycyjnie łagodniejszym, czerwonym szlakiem, zwanym też Drogą
Ślężan, a dawniej Drogą Dzikiej Świni. Ta nazwa wzięła się stąd, że przy tej
drodze stała wcześniej (lub leżała przewrócona) rzeźba Dzika (Niedźwiedzia),
którą dziś możemy podziwiać pod rozłożystym jaworem na szczycie Ślęży. Dawniej
rzeźbę tę ludzie obrzucali kamieniami – najprawdopodobniej dlatego, że była rzeźbą
przedchrześcijańską, pogańską.
Warto
wspomnieć o legendzie, która powstała w późniejszych wiekach, która miałaby rzekomo
tłumaczyć istnienie rzeźby i drogi. Opowiada ona o czasach gdy księciem Polski był Bolesław
Krzywousty. Gdy pewnego dnia książę ten ze swym wielkorządcą Piotrem Włostowicem
i swoją drużyną polował na Ślęży, wydarzył się wypadek. Książę Bolesław oddalił
się od reszty i ugodził napotkanego dzika oszczepem, jednak wściekły dzik
zaatakował księcia, który nie mógł się obronić i został przez niego ugodzony w
usta. Szczęśliwie Piotr Włostowic odnalazł księcia i uratował mu życie, zabijając
dzika. Książę Bolesław aby odwdzięczyć się podarował mu Ślężę, a sam odtąd był
zwany Krzywoustym. Zaś Piotr Włostowic na pamiątkę tego wydarzenia kazał wykuć
z kamienia dzika i ustawić przy tej drodze, w miejscu zdarzenia.
Mniej
więcej w połowie drogi na szczyt był jeszcze kamień na drodze ze znakiem
solarnym, chociaż niektórzy uważają, że znak ukośnego krzyża na różnych
kamieniach odnajdowanych na Ślęży, a nawet na starożytnych rzeźbach kultowych
są to znaki graniczne, wykute w 1209 roku, gdy Ślęża została podzielona
pomiędzy kanoników regularnych (Augustianów) a księcia wrocławskiego Henryka
Brodatego.
Niedźwiedź…
Panna
z Rybą…
Znak
solarny X na rybie…
Kawałek
dalej była już klatka, w której znajdują się dwie starożytne rzeźby kultowe:
Panna z Rybą i Niedźwiedź. Obie posiadają znaki solarne i pochodzą z czasów
przedchrześcijańskich. Postać z Rybą trzyma oburącz rybę (na której jest znak
solarny X), i ma utrąconą głowę i nogi, zaś Niedźwiedź w pozycji leżącej jest pozbawiony przednich łap. Przypuszcza się, że w czasach starożytnych niedźwiedź był
rzeźbą stojącą na tylnych łapach. Na grzbiecie jest wyryty znak solarny X.
Dalej
czerwony szlak wiódł przez piękny ślężański las, pod szczytem napotkałam
jeszcze relikty starożytnych wałów kultowych, które prawdopodobnie powstały w
początkach epoki żelaza, około 700 r p.n.e. Chociaż czytałam też, że
ośrodek kultowy na szczycie Ślęży mógł istnieć już około 1000-800 r. p.n.e. (schyłek
epoki brązu), gdy uformowała się lokalna grupa ślężańska kultury łużyckiej, posiadająca
już wtedy ośrodek kultowy na szczycie góry.
Wkrótce byłam na szczycie,
gdzie zastałam wiele niespodzianek. Po pierwsze rzucił mi się w oczy odnowiony
kościółek p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny wzniesiony w latach 1851-52, który dzięki oczyszczeniu
jego kamiennych ścian wygląda całkiem jak nowy. Rzuciła mi się
też w oczy drewniana spora wiata z ławkami, pod którą można zjeść np. kiełbaskę
z grilla lub szaszłyk, które były tego dnia sprzedawane przy schronisku na Ślęży. Jak później
się dowiedziałam, wiata powstała już w 2015 roku.
Poszłam w stronę kościoła.
Dzięki jego gruntownej renowacji, która jest przeprowadzana od 2012 roku,
kościół ocalał przed zawaleniem. Jego zły stan był spowodowany prowadzeniem na
jego terenie w latach 2004-2006 prac archeologicznych. Dziś kościółek jest
wspaniałą atrakcją turystyczną.
Przed wejściem stoi nowa kapliczka z 2016 roku z figurką Chrystusa Frasobliwego, która
została tu ustawiona w związku z obchodami 1050 rocznicy Chrztu Polski, które miały również miejsce na Ślęży.
Szczyt Ślęży z drewnianą wiatą...
Obecnie kościół zyskał bogaty, nowy
wystrój, m.in. współczesne rzeźby: św. Jakuba Starszego oraz św. Antoniego. Na
ołtarzu zobaczymy imitacje misiów ślężańskich i romańskich lwów. Ołtarz główny
ozdobiony jest barwnymi malowidłami. Jeśli zakupimy cegiełkę na dalszą odbudowę
kościoła (za 5 zł) będziemy mogli wejść pod posadzkę, schodami, aby ujrzeć
odkopane relikty absydy XII-wiecznego kościoła Augustianów oraz mury zamku średniowiecznego z XIV wieku.
Św.
Jakub...
W ramach biletu-cegiełki
możemy jeszcze wejść na wieżę kościółka, gdzie z tarasu widokowego, możemy
podziwiać wspaniałą panoramę na wierzchołek Ślęży, w tym na maszt telewizyjny,
schronisko turystyczne oraz obejrzeć dalsze widoki w stronę Sobótki i
Wrocławia. W drugą stronę widać jedynie czubek betonowej wieży widokowej, przez
drzewa. Jest tu także lornetka, dzięki której można się dokładniej przyjrzeć
całej okolicy.
Warto
dodać, że wszystkie prace renowacyjne w kościółku zostały przeprowadzone dzięki
arcybiskupowi wrocławskiemu Józefowi Kupnemu, a także księdzu proboszczowi
parafii w Sulistrowicach Ryszardowi Staszakowi oraz innym osobom. Dziś
świątynia z lat 1851-52 jest pięknie odrestaurowana i udostępniona dla odwiedzających.
Jak czytamy na tablicy przed wejściem w każdą niedzielę i święta jest tu odprawiana msza
święta o godz. 14.00. Obok wejścia do kościoła jest też kiosk-kawiarenka z wydawnictwami
krajoznawczymi i pamiątkami ze Ślęży.
Poszłam dalej w stronę betonowej wieży widokowej z 1913 roku. Powstała ona jako
wieża triangulacyjna, ale i tak przeważnie służyła jako punkt widokowy. Po
niedawnej renowacji wieża jest na szczęście ponownie udostępniona dla turystów.
Wieża ma trzy tarasy widokowe, z których ujrzałam przepiękną panoramę na
jesienne, złociste stoki Ślęży i dalsze krajobrazy: Góry Wałbrzyskie i Góry
Sowie. Widać też wieżyczkę kościoła na Ślęży i maszt telewizyjny. Widoki są po
prostu wspaniałe.
Kiosk-kawiarenka z pamiątkami…
Po obejrzeniu wszystkich
atrakcji na szczycie Ślęży, pozostało już tylko zejście do Sobótki. Tym razem
wybrałam żółty szlak, wiodący przez Wieżycę, którą porasta ciekawy las dębów
karłowatych, i na której obejrzałam jeszcze wieżę widokową zbudowaną w 1907
roku na cześć kanclerza Niemiec Otto von Bismarcka.
Warto dodać, że na szczycie
tej wieży w dniu urodzin i śmierci Otto von Bismarcka palono w czasach
przedwojennych wielkie ognisko. Dziś z tarasu wieży za niewielką opłatą, w
soboty i niedziele, możemy podziwiać widoki na Ślężę i Wzgórza
Oleszeńskie i w stronę Sobótki.
Tym razem ominęłam wejście
na wieżę i zeszłam stromym zejściem aż do Schroniska pod Wieżycą. Tam
obejrzałam jeszcze kilka współczesnych, drewnianych rzeźb, przedstawiających
np. Bolesława Chrobrego czy Piotra Włostowica.
Dalej była już tylko
prawdziwie jesienna droga do Sobótki, ozdobiona żółtymi i pomarańczowymi
drzewami.
Jeszcze spojrzałam na
ostatnią, piątą starożytną rzeźbę kultową – Mnicha, który ostatnio również
przeszedł renowację, i po chwili byłam już z powrotem w SobótceJ
Ania.
Komentarze
Pozdrawiam
Miło pozdrawiam :)
Co ja się naczytałem o Celtach, dużo ich tu było, sporo śladów zostawili, ale nie wszystkie zweryfikowane, niektóre tylko w domyśle uznane za celtyckie.