„Matka dzieci przeklętych – moja podróż do krainy nadziei” – recenzja książki Anji Ringgren Loven, Julie Moestrup
Z reguły unikam przygnębiających lektur. A już po tytule i zdjęciu na okładce czułam, że to będzie książka angażująca mnie emocjonalnie. I miałam rację. Przez ostatni tydzień zagłębiałam się w reporterską opowieść Anji Ringgren Loven, która założyła w Nigerii organizację charytatywną i Dom Dziecka „Land of Hope. Dzięki temu Dunka uratowała około setki dzieci oskarżonych o czary. Książka powstała przy współudziale dziennikarki Julie Moestrup, a na język polski przetłumaczyła Ewa M. Bilińska.
Anja to z pozoru zwyczajna kobieta,
która za życiowy cel postawiła sobie pomoc niewinnym
i
porzuconym dzieciom z Afryki. Zanim do tego doszło autorka sięga do
korzeni. Opisuje swoje dzieciństwo, które dalekie jest od poczucia
beztroski. Trudna relacja z ojcem i przedwczesna śmierć matki jest
przyczyną anoreksji i odczuwania permanentnego lęku.
Mimo tych wszystkich traumatycznych przeżyć młoda Dunka odnajduje w sobie siłę, która pozwala jej walczyć o dobro niewinnych dzieci. Początki jej działalności to praca jako wolontariuszka. W pewnym momencie, będąc w Afryce usłyszała wewnętrzny głos, za sprawą którego wiedziała, jaką drogą podążyć. Wtedy też zrozumiała, w czym chce się spełniać wkładając w to całe swoje serce.
W Nigerii każdego roku około 15 tys. dzieci jest oskarżanych o uprawianie czarów i wyrzucanych przez rodziny na bruk. "Ludzie wierzą, że dziecko ma nadprzyrodzone moce, jeśli za dużo płacze, gorączkuje albo przez długi czas choruje. Czasem obwiniają je za choroby czy nieszczęścia osób z rodziny (...) Idą do miejscowego pastora albo znachora, a ten, żeby zarobić, potwierdza ich obawy. Mówi, że trzeba odprawić egzorcyzmy" .
W czynieniu dobra kobieta nie jest osamotniona. Może liczyć na pomoc najbliższych – partnera, dwóch sióstr, pracowników z „Land of Hope” oraz darczyńców z całego świata.
Język powieści jest prosty i zrozumiały, dzięki czemu lekturę się pochłania w mgnieniu oka.
Główna bohaterka to wzór do naśladowania. Jej empatia i poświęcenie dały „drugie życie” nigeryjskim dzieciom. Gdyby każdy z nas stosował się do idei Anji, która poleca spełnić dziennie choćby jeden dobry uczynek, świat byłby piękniejszy, a życie barwniejsze i szczęśliwsze.
Komentarze