Dużym plusem jest przejrzysta instrukcja, która mieści się na jednej kartce. Wystarczy raz przeczytać i wszystko jest jasne. Mechanika gry jest również nieskomplikowana.
„Korzenny szlak” posiada „otoczkę” fabularną z akcją gdzieś na Bliskim Wschodzie. Gracze mają za zadanie wcielić się w kupców kolonialnych, którzy handlują różnymi przyprawami: kurkumą, szafranem, kardamonem i cynamonem. Celem jest zbieranie i wymiana produktów, w taki sposób żeby wykupić kartę bogactwa. Każda z nich jest punktowana. Gdy któryś z graczy uzbiera ich sześć, kończy się gra. Od razu przestrzegam, że nie zawsze wygra ten, kto zakończy rozgrywkę. Zwycięża oczywiście gracz z największą liczbą punktów (dodatkowo punktowane są też monety).
Na przebieg rozgrywki ma również losowość dobieranych kart, które pomagają nam zdobyć zasoby. Mimochodem możemy niepotrzebnie zapchać sobie talię mało użytecznymi kartami. Na stole wyłożonych jest ich sześć i gdy ktoś wykupi jedną, dobieramy i przesuwamy w lewo cały rząd.
Podobnie jak w „Splendorze” mamy do czynienia z idealnym wykonaniem całości – pudełko, kosteczki, wypraska, miseczki i grafika są na wysokim poziomie. Dzięki temu gra jest jeszcze bardziej przyjemna.
Przyznam, że w naszej rodzinie jest to planszówkowy hit. Gra „Century. Korzenny szlak” jest z pozoru prosta, a jednocześnie zmuszająca do opracowania swojej strategii. Pozwala to na szereg kombinacji.
Grę polecam wytrawnym graczom, jak i stawiającym pierwsze kroki na planszówkowym gruncie.
Plusy:
regrywalność
estetyczne wykonanie
przejrzyste reguły gry
bardzo dobra mechanika
Minusy:
odrobinę losowości
brak interakcji
Komentarze