Z Niedzicy przyjechałam busem do bardzo ciekawej miejscowości, położonej w Pieninach. Są to Sromowce Niżne, miejscowość, w której znajdziemy kilka wartych uwagi atrakcji. Po pierwsze rozpoczynają się stąd szlaki turystyczne na Trzy Korony (982 m n.p.m.), które stanowią najwyższy szczyt Pienin Środkowych. Niestety tamtego dnia nie było czasu na wspinaczkę na szczyt. Dotarłam jedynie na łąkę, położoną u podnóża Trzech Koron, nad samym Dunajcem. Tutaj można sobie odpocząć, obserwując tratwy i pontony płynące Dunajcem.
Spływ Dunajcem rozpoczyna się w miejscowości Sromowce-Kąty lub w Sromowcach Niżnych (ale trochę wcześniej niż miejsce, w którym byłam), zaś kończy się w Szczawnicy Niżnej lub Krościenku. Spływ trwa 2-3 godziny, a podczas niego flisacy opowiadają o Pieninach i ciekawych miejscach położonych na jego trasie.
Sromowce Niżne i Trzy Korony...
Napotkane obrazy, które można nabyć...
Zmierzając w stronę Trzech Koron...
W 40-stopniowym upale udałam się na łąkę
nad Dunajcem, gdzie można było odpocząć...
Stąd mogłam obserwować spływ Dunajcem,
gdyż co chwilę płynęły tędy tratwy lub pontony...
Łąka, na której wypoczywałam,
znajdowała się tuż u podnóża Trzech Koron...
Później udałam się z powrotem do centrum wsi...
Aby przejść się granicznym mostem na Słowację...
Stąd również były niesamowite widoki na Dunajec i na Trzy Korony...
Most graniczny widziany ze słowackiej strony...
Według drogowskazu do Czerwonego Klasztoru
należało iść 10 minut...
I wkrótce ujrzałam zabudowania Czerwonego Klasztoru...
Na dziedzińcu znajduje się restauracja...
A niedaleko wejścia do klasztoru
wczasowicze wypoczywali nad Dunajcem:)
Po wypoczynku na łące, a były tego dnia największe z możliwych upałów, udałam się z powrotem do wsi, aby przejść się granicznym mostem wiszącym, dla pieszych i rowerzystów na drugą stronę Dunajca, czyli na Słowację. Stąd również były bajeczne widoki na Dunajec, tratwy, pontony i na Trzy Korony. Po chwili byłam już na Słowacji, skąd, jak pokazywał drogowskaz, dzieliło mnie już tylko 10 minut spaceru od kompleksu Czerwonego Klasztoru, czyli kolejnej atrakcji, położonej w miejscowości Czerwony Klasztor nad Dunajcem.
Czerwony Klasztor został ufundowany w 1319 roku. Swą nazwę zawdzięczał czerwonej dachówce. Klasztor początkowo należał do Kartuzów, do 1567 roku, a później jeszcze w XVIII wieku do kamedułów. Następnie nastąpiła kasata zakonu przez władze austriackie w XVIII wieku. Gdy w połowie XX wieku klasztor przeszedł remont generalny, uznano go za pomnik kultury i dziś można tu zwiedzić klasztorne zabudowania, muzeum z ekspozycją etnograficzną dotyczącą Pienin i historii zakonu oraz kościół p.w. św. Antoniego Pustelnika, zaś na dziedzińcu można zjeść coś w restauracji.
Ciekawostką jest, że kręcono tu polsko-słowacki film pt.: "Latający mnich i tajemnica da Vinci", poświęcony osobistości, która żyła w Czerwonym Klasztorze naprawdę, czyli bratu Cyprianowi, urodzonemu w 1724 roku. Brat Cyprian był w klasztorze lekarzem, cyrulikiem, aptekarzem i botanikiem. W ogrodzie klasztornym uprawiał zioła, z których wyrabiał leki. W swoim zielniku, który zachował się do dziś, opisał około 300 gatunków pienińskich oraz tatrzańskich roślin. Krążyła o nim legenda, że na własnoręcznie skonstruowanej lotni, zleciał ze szczytu Trzech Koron do Czerwonego Klasztoru lub przeleciał nad Morskim Okiem w Tatrach i został zamieniony w głaz, zwany dziś Mnichem:) Niestety z powodu braku czasu nie starczyło mi go na zwiedzenie klasztoru wewnątrz, weszłam tylko na dziedziniec.
Zdecydowanie warto tu spędzić nieco więcej czasu, niż mnie się to udało, aby wejść na Trzy Korony i zwiedzić Czerwony Klasztor wewnątrz, a także aby udać się na spływ Dunajcem:)
Ania.
Komentarze