Póki co dla pozostałych zostają książki i filmy, związane z tym tematem.
Dziś zaproponuję film science-fiction pt. „Pasażerowie” (2016 r.) w reżyserii Mortena Tylduma („Gra tajemnic”).
Jim Preston jest amerykańskim mechanikiem, który decyduje się na lot statkiem kosmicznym w poszukiwaniu nowego domu na planecie Homestead II. Z powodu usterki jego kapsuły wybudza się z hibernacji o 90 lat za wcześnie. Pasażer próbuje wszelkich sposobów, żeby zagłuszyć poczucie samotności i myśli o śmierci w kosmosie. Angażuje się w przeróżne aktywności – od uprawiania sportów do przesiadywania w barze w towarzystwie barmana - androida. Jednak poczucie bezsensu i depresji nie ustępowało.
Główny bohater ma do dyspozycji same roboty, żadnych ludzi. Czuje pustkę, pomimo zapewnienia podstawowych potrzeb. I tu możemy pokusić się do porównania z pierwszym człowiekiem, Adamem, który również nie chciał być sam. Jim ponad rok czasu ćwiczy silną wolę, aż wreszcie ulega pokusie bycia z kimś. W końcu wybiera piękną pisarkę Aurorę i wybudza ją z hibernacji.
Obydwoje szybko się w sobie zakochują, co na chwilę daje im poczucie szczęścia. Momenty błogostanu zaburza konflikt między kochankami oraz widmo katastrofy statku. Tylko oni mogą uratować siebie i pozostałych pasażerów od zagłady.
Film polecam dla miłośników romansów i fantastyki naukowej. Godna podziwu jest gra aktorska Chrisa Pratta (Jim) oraz Jennifer Lawrance (Aurora). Warto obejrzeć ten obraz, aby dojść do refleksji, że żadne cuda techniki nie są w stanie zastąpić człowieka.
Komentarze